|
Kalendarium: rok
1998
Rok: |
1992 |
1993
|
1994
|
1995 |
1996
|
1997 |
1998
|
1999
|
2000 |
2001
|
2002
|
2003
|
2004 |
3 lutego |
straż pożarna wezwana została
do pożaru na najwyższej kondygnacji budynku przy ul.
Grzegórzeckiej. Okoliczności tego zdarzenia opisał Dziennik
Polski z 04.02.1998 r. w notatce "Dobytek płonął jak pochodnia":
"Oficer dyżurny (...) został zaalarmowany o godz. 6.32. Dzwonili
przerażeni sąsiedzi, dusił ich dym, spostrzegli gwałtownie
rozprzestrzeniający się ogień. Po przybyciu na miejsce ekipa
ratownicza zlokalizowała źródło pożaru. Był nim drewniany strop,
który prawdopodobnie zapalił się od niesprawnych urządzeń
grzewczych. Ogień błyskawicznie zaczął trawić drewnianą
konstrukcję ścian i dachu. Ludzie w porę opuścili płonące
mieszkania, tylko jedną starszą kobietę trzeba było ewakuować po
drabinie przez okno. Płonąca jak zapałki drewniana konstrukcja w
każdej chwili groziła zawaleniem. Akcja była dla strażaków
bardzo niebezpieczna także ze względu na wyjątkowo wysoką
temperaturę i całkowite zadymienie wnętrz. Pożar udało się
ugasić dopiero o godz. 13.56. Zniszczeniu uległo pięć
pomieszczeń mieszkalnych wraz z wyposażeniem. Straty oszacowano
wstępnie na 70 tys., ale udało się uratować dobytek wartości 600
tys. Żaden z lokatorów nie ucierpiał". W akcji
ratowniczo-gaśniczej uczestniczyło 8 samochodów pożarniczych, w
tym 4 gaśnicze i 1 drabina mechaniczna. |
|
|
7 lutego |
podczas 2 pożarów śmierć
poniosły 3 osoby, a 5 trafiło do szpitala. Wydarzenia te opisuje
Gazeta Krakowska z 09.02.1998 r. w notatce "Zginęli w ogniu": "W
sobotę o godzinie 9.36 do Straży Pożarnej w Krakowie zadzwonili
policjanci. Byli w niewielkim mieszkaniu (...) przy ulicy
Rzeźniczej. Strażacy mieli zmierzyć ilości związków chemicznych
w powietrzu, które najprawdopodobniej stały się przyczyną
śmierci dwóch osób. Jak ustalono, w mieszkaniu rano wybuchł
pożar. Być może spowodowały go tlące się przewody, choć
niewykluczone, że przyczyną ognia był niezgaszony papieros.
Ogień był na tyle niewielki, że nie odczuli go śpiący w
mieszkaniu. Wydobywający się spod drzwi dym poczuli jednak
mieszkańcy kamienicy. Stukali do drzwi mieszkania, ale nikt nie
otwierał. To nie spodobało się sąsiadom. Zadzwonili więc na
pogotowie. Lekarz, który przyjechał na miejsce ugasił pożar
garnkiem wody. W mieszkaniu na łóżku, znalazł zwłoki dwóch osób
- 37-letniego mężczyzny i 44-letniej kobiety. Najprawdopodobniej
otruli się związkami chemicznymi, które wydzielały tlące się
meble.
W Rynku Dębnickim zaczęło palić się mieszkanie w kamienicy nr
12. Strażacy otrzymali zgłoszenie o godzinie 17.12. Na miejsce
natychmiast wyjechało 7 samochodów i 21 strażaków. Na rogu ulicy
zauważyli ok. 30-letnie-go mężczyznę z osmaloną twarzą i
nadpalonymi włosami. Błyskawicznie przystąpili do ewakuacji
mieszkańców płonącej kamienicy. W mieszkaniu 1a, które
przypominało pochodnię znaleźli zwłoki 30-letniej kobiety. Dwóch
mężczyzn i dwie kobiety oraz 7-letniego chłopca natychmiast
zabrało pogotowie. Wszyscy zatruli się tlenkiem. Przyczyny ognia
bada prokurator. Jak twierdzą sąsiedzi, w mieszkaniu odbywało
się spotkanie towarzyskie (...). Bezskutecznie policjanci i
strażacy poszukiwali mężczyzny z osmaloną twarzą.
Najprawdopodobniej uciekł w czasie akcji gaśniczej. Być może był
w szoku..." |
|
|
13 lutego |
na ul. Opolskiej podczas
gwałtownego hamowania przewróciła się niemiecka cysterna
przewożąca krezol. Relację z miejsca zdarzenia wydrukowała
Gazeta Krakowska z 14/15.02.1998 r. w notatce "Groza na
Opolskiej": "Na miejsce wypadku pojechały trzy jednostki
ratownictwa chemicznego krakowskiej straży pożarnej i
kilkudziesięciu strażaków. - Nie stwierdziliśmy wycieku
chemikaliów, ale akcja była wyjątkowo trudna. Cysternę trzeba
było podnosić bardzo delikatnie i powoli, nie wiedzieliśmy
bowiem czy nie doszło do uszkodzeń. Działania ekip ratowniczych
musiały być wyważone i idealnie skoordynowane - powiedział
kierujący akcją, komendant, starszy brygadier Antoni Nawrot.
(...) Cysterna razem z ładunkiem ważyła 30 ton. Strażacki sprzęt
wspomogły trzy dźwigi krakowskiego "Mostostalu", gigantyczny
ciężar trzeba było bowiem podnieść i postawić lekko niczym
piórko. (...) Samo stawianie ciężarówki na koła odbyło się w
niespełna pół godziny. Cała akcja trwała aż 6 godzin. Przez ten
czas zamknięta dla ruchu była ul. Opolska. Na miejscu zdarzenia
było 15 samochodów strażackich, kilkanaście radiowozów
policyjnych, 6 specjalistycznych aut "Mostostalu". Samych
strażaków było 48. (...) W ubiegłym roku jednostka ratownictwa
chemicznego brała udział w 247 akcjach na terenie województwa, z
czego 152 razy neutralizowano zagrożenie w samych Krakowie" |
|
|
22 lutego |
przy ul. Ceglarskiej powstał
pożar w hurtowni rowerów. Na miejsce zdarzenia wyruszyło 7
samochodów pożarniczych, w tym 5 gaśniczych. Podano 4 prądy
wody. Podczas akcji ratowniczo-gaśniczej znaleziono zwłoki
50-letniego portiera, który zginął prawdopodobnie na skutek
zaczadzenia. Działania zakończono po 6 godzinach. Spłonęło pięć
pomieszczeń - magazynowych i sklepowych, oraz strop i część
dachu. Straty wyceniono na 150.000 zł. |
|
|
4 maja |
strażacy świętowali dzień
swego patrona - św. Floriana. W kolegiacie pod wezwaniem, tegoż
świętego odbyła się msza św. koncelebrowana, w której wzięli
udział strażacy zawodowi i ochotnicy. Również na Rynku Głównym
miały miejsce strażackie uroczystości. Wydarzeniu temu Dziennik
Polski z 05.05.1998 r. poświęcił notatkę pt. "Sikawka w
deszczu": "Wczoraj, w dniu św. Floriana, na Rynku Głównym
świętowano 125 rocznicę istnienia straży pożarnej w Krakowie.
Obchody jubileuszu rozpoczęły się od wysłuchania hejnału z wieży
Mariackiej. W strugach deszczu wręczono prezydentowi miasta
odpis z protokołu posiedzenia Rady. (...) Leszek Mazan otrzymał
tytuł Honorowego Hejnalisty, a Rudolfowi Ruschilowi -
najstarszemu żyj±cemu hejnaliście (39 lat pracy) - wręczono
kwiaty. Prezydent Krakowa przekazał Ochotniczej Straży Pożarnej
Zbydniowice samochód gaśniczy. Na koniec uroczystości samochody
strażackie objechały Rynek. Defiladę rozpoczynała wypożyczona z
muzeum konna sikawka z 1910 roku". |
|
|
18 maja |
około godz. 19-ej strażak z
Wieży Mariackiej zauważył dym wydobywający się z dachu domu na
Rynku Głównym. Poinformował o tym Rejonowe Stanowisko
Kierowania, skąd zadysponowano do działań 4 samochody
pożarnicze, w tym 2 gaśnicze. Okazało się, że ogień został
zaprószony przez ekipę remontową, która tego dnia pokrywała
lepikiem dach. Akcja gaśnicza trwała 2 godz. W czasie działań
rany został 1 strażak.
około godz. 23-ej wezwano straż do pożaru altany przy ul.
Sosnowieckiej. Nie udało się jej jednak uratować i spłonęła
doszczętnie. Podczas przegrzebywania pogorzeliska natrafiono na
zwłoki 2 mężczyzn. Ustaleniem ich tożsamości oraz okoliczności
powstania pożaru zajęła się policja. |
|
|
23 maja |
na ul. Wielickiej doszło do
zderzenia 2 pojazdów. W komentarzu do zdjęcia z tego zdarzenia
zamieszczonym w Dzienniku Polskim z 25.05.1998 r. napisano:
"Wyjątkowe szczęście miała kobieta, która prowadząc fiata 126 p
zderzyła się na ul. Wielickiej z tramwajem linii 13. Doznała
tylko drobnych obrażeń, co jak widać po pokiereszowanym aucie
graniczy z cudem. Obserwatorzy wypadku twierdzili, że musiała
chyba wysiąść przed zderzeniem. To oczywiście nieprawda. By
kobietę wyciągnąć ze zmiażdżonego auta strażacy musieli użyć
specjalnych nożyc. Policja próbuje dociec, z jakiego powodu na
przełączce nagle zajechała drogę tramwajowi". |
|
|
29 maja |
Dziennik Polski w notatce
"Misie jadą na ratunek" poinformował, że "300 misiów ratowników
przekazała wczoraj Fundacja EquiLibre krakowskiemu pogotowiu
ratunkowemu, policji i straży pożarnej. Zabawki zakupione w
ramach akcji "Wszystkie Misie Świata" znajdą się w każdym wozie
ratowniczym na terenie województwa i będą wręczane dzieciom
poszkodowanym w wypadkach. (...). Doświadczenie uczy, że
pluszowy miś lepiej niż wszelkie słowa i gesty może ukoić
przestraszone i płaczące dziecko, które było uczestnikiem
katastrofy drogowej, ofiarą pożaru czy świadkiem bójki ulicznej.
(...) Wczoraj lekarze, strażacy i policjanci otrzymali po 100
kolejnych zabawek". |
|
|
1 czerwca |
miał miejsce finał konkursu
plastycznego dla dzieci szkół podstawowych, który rozpisała
Komenda Rejonowa PSP w Krakowie w związku ze 125-leciem
istnienia krakowskiej zawodowej straży pożarnej. O wydarzeniu
tym napisał Dziennik Polski z 02.06.1998 r.: "Napłynęło ponad
1300 prac z Krakowa i województwa. Wczoraj przed południem na
placu koszarowym krakowskiej straży pożarnej przy ul.
Westerplette zebrały się dzieci, laureaci konkursu. Przybyła ich
równa setka, tyle bowiem prac zostało wyróżnionych przez jury.
Przyznano 10 pierwszych nagród, po 20 drugich oraz 50 wyróżnień.
Przewodnicząca jury Sylwia Liszka, historyk sztuki podkreśliła
wysoki poziom prac, a strażakom życzyła, by spełniły się wizje
dzieci dotycz±ce wyposażenia w specjalistyczny sprzęt. Wszystkie
nagrodzone i wyróżnione prace wystawione zostały w holu Komendy
(...). Dzieci otrzymały dyplomy i nagrody rzeczowe. Pomysłów i
mistrzostwa we władaniu kredkami i farbami gratulowali im
Komendant Wojewódzki Józef Januś i Komendant Rejonowy Antoni
Nawrot". |
|
|
8 czerwca |
nad Krakowem przeszła ogromna
burza. O wydarzeniu tym napisał Dziennik Polski z 09.06.1998 r.
w artykule "Burze nad Małopolską": "Jedna osoba ranna, około stu
drzew wyrwanych z korzeniami, zalane piwnice, uszkodzone
samochody, garaże, trakcja tramwajowa i sieć energetyczna - to
skutki wczorajszej burzy. W Krakowie deszcze i wyładowania
atmosferyczne najbardziej dały o sobie znać w Krowodrzy, Nowej
Hucie i Podgórzu. (...) Po południu przy ul. Beliny
Prażmowskiego w Krakowie wichura powaliła topolę, która
przygniotła przejeżdżaj±cego tamtędy małego fiata. - Drzewo
upadło na stronę pasażera, na szczęście nikt tam nie siedział.
Samochód został dosłownie wgnieciony w ziemię. Kierowca ma
zmiażdżone nogi i znajduje się w szpitalu - powiedzieli nam
strażacy. Wyrwane przez wichurę drzewa uszkodziły samochody i
garaże przede wszystkim w Krowodrzy, Podgórzu i Nowej Hucie". |
|
|
14 czerwca |
jak poinformowała Gazeta
Krakowska z 01.07.1998 r. w notatce "Ratowali mosty" "o godzinie
7, w niedzielę 14 czerwca br. policjanci z Komisariatu Wodnego
otrzymali zgłoszenie, że z przystani pod stopniem Kościuszko
urwały się barki. Płynęły w stronę mostu Dębnickiego.
Natychmiast wypłynęły dwie policyjne łodzie by przechwycić
dryfujące barki. Ośmiu policjantów nie dawało rady. Wezwali
strażaków z sekcji ratownictwa wodnego. Po czterogodzinnej akcji
barki udało się zacumować. Mosty były bezpieczne". 30 czerwca w
Magistracie prezydent Krakowa Józef Lassota oficjalnie
podziękował uczestniczącym w tej akcji policjantom i strażakom.
Wyróżnionymi strażakami byli: st.sekc. M. Milicz, sekc. B.
Bednarz, st.str. A. Wincencik, st.str. B. Ciastoń. |
|
|
13 października |
nad ranem powstał pożar
mieszkaniu przy ul. Czarnowiejskiej. Zdarzenie to opisała Gazeta
Krakowska z 14.10.1998 r. w notatce "Mieszkanie z dymem":
"Jeszcze nawet nie świtało, gdy Ewa Trojnacka poczuła swąd.
Razem z sąsiadką Fryderyka Bularz wybiegła na podwórko. Dym
wydobywał się z poddasza. - I nagle ujrzałam chmurę ognia i
dymu. Pobiegłam do mieszkania, by zadzwonić po straż. Potem
zjawiły się u mnie te drobinki - bose, umorusane od ognia. Jedno
dziecko płakało, drugie trzęsło ze strachu - opowiada pani
Freda. Wkrótce do jej mieszkania przybiegli pozostali lokatorzy.
Wszyscy byli przerażeni siłą i szybkością rozprzestrzeniania się
ognia. Ponad cztery godziny trwało gaszenie pożaru, z ogniem
walczyło aż 7 jednostek Straży Pożarnej, czyli 28 strażaków. Ale
z mieszkania pozostały zgliszcza". Straty materialne oszacowano
na 30.000 zł. |
|
|
14 października |
w Dzienniku Polskim ukazał się
artykuł "Bieg z przeszkodami" w zwi±zku ze zdobyciem przez
strażaków z Grupy Ratownictwa Wysokościowego I miejsca w IV
Ogólnopolskich Zawodach Ratownictwa Górskiego w Karłowie.
Napisano w nim: "Trzeba było przebiec około siedem kilometrów w
Górach Stołowych. Nie był to jednak sam bieg, gdyż zawodnicy
musieli w jego trakcie m.in.: wspinać się po skałach, podchodzić
po linie, przechodzić na rękach po moście linowym zawieszonym
między szczytami, wykazać się umiejętnością na kolejce
amerykańskiej (zjazd po linie naciągniętej pod pewnym kątem)
itp. Krakowscy strażacy okazali się w tym najlepsi w Polsce.
(...) W naszej klasie startowało dwanaście trzyosobowych ekip,
nie tylko straży pożarnej, ale także UOP, klubów wysokogórskich,
ratownictwa górskiego, Nadwiślańskich Jednostek MSWiA - z całej
Polski - mówi kapitan Krzysztof Mendak, dowódca grupy
ratownictwa wysokościowego Państwowej Straży Pożarnej w
Krakowie. - Wszystkie konkurencje odbywały się w jednym ciągu.
Decydowało ich wykonanie i czas, w którym pokonało się
wyznaczony dystans. My pokonaliśmy go w 47 minut i 20 sekund,
ostatnia ekipa przybiegła po 104 minutach - co pokazuje różnicę.
Po tym biegu, po chwili przerwy, mieliśmy zadanie z ratownictwa
medycznego. Za złe wykonanie polecenia odejmowane były minuty;
nam nic nie odjęto, a mieliśmy "zadany uraz" w postaci otwartego
pęknięcia podstawy czaszki. Rannego trzeba było opatrzyć i
przygotować do transportu - co bacznie obserwowała komisja
lekarzy. W naszej ekipie, oprócz mnie, był także młodszy kapitan
Jacek Nowosielski oraz młodszy ogniomistrz Stanisław
Jastrzębski. W nagrodę - za zajęcie pierwszego miejsca w skali
kraju - otrzymaliśmy puchar oraz drobne, praktyczne rzeczy.
Krakowska grupa ratownictwa wysokościowego straży pożarnej (jej
bazą jest Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 3 przy ul. Zarzecze)
liczy 21 osób, które pełnią m.in. dyżury w ramach akcji
prowadzonych z użyciem śmigłowca. Od początku roku: członkowie
grupy brali udział w około 50 interwencjach specjalistycznych. |
|
|
30 października |
nad Krakowem przeszła wichura.
Pisał o tym Dziennik Polski z 31.10-01.11.1998 r. w artykule
"Walka z wiatrem": "Wichura (prędkość wiatru dochodziła
momentami do 90 kilometrów na godzinę), która rozszalała się
wczoraj wieczorem nad Krakowem - zdezorganizowała komunikację
tramwajową. Na ul. Karmelickiej, ok. godz. 18.30, na sieć
trakcyjną upadło drzewo - zrywając ją na długości około 100
metrów i odcinając w ten sposób od tramwaju sporą część
zachodniego Krakowa. (...) Złamane konary zniszczyły także sieć
(złamany pantograf) na ul. Piłsudskiego (...). Konar spadł
również na sieć w rejonie pętli Katowickiej (...). MPK musiało
wstrzymać także ruch tramwajowy, na około 20 minut, w rejonie
skrzyżowania koło Dworca Głównego, gdyż strażacy ściągali,
zagrażające przechodniom, fragmenty dachu z narożnej kamienicy.
Straż pożarna, w ciągu kilku godzin odebrała dziesiątki zgłoszeń
od mieszkańców - w sprawie powalonych drzew, odpadających tynków
i fruwającej blachy z dachów. Na ul. Gdyńskiej drzewo spadło na
dom jednorodzinny, na ul. Biskupiej z dachu spadła blacha, na
ul. Basztowej drzewo niebezpiecznie pochyliło się nad
chodnikiem, upadło natomiast na alei Mickiewicza i ul. Bożego
Ciała. W rejonie ronda Polsadu na jezdni wylądowała natomiast
uliczna lampa". |
|
|
1 listopada |
straż pożarną wezwano do
wsparcia działań policji. Pisała o tym Gazeta Krakowska z
03.11.1998 r. w notatce "Groził wybuchem": "Mieszkańcy
piętrowego budynku przy ulicy Kocmyrzowskiej przeżyli w
niedzielę chwile grozy. Kiedy, około godziny 19, spostrzegli, że
spod drzwi mieszkania na parterze ulatnia się gaz, zaczęli
dobijać się do sąsiada. Ten jednak zabarykadował się wewnątrz i
zagroził, że wszystkich wysadzi w powietrze. Kilka minut później
przed budynkiem pojawiły się policyjne samochody oraz wozy
strażackie. Lokator jednak wciąż uparcie odmawiał otwarcia
drzwi. Gdy strażacy próbowali wejść przez okno, okazało się, że
zostało ono zabite deskami. W trakcie ich wyważania desperat
odkręcił zawór butli gazowej, rzucił na niego zapaloną zapałkę
i... natychmiast schował się we wnęce mieszkania. Na szczęście,
strażakom udało się zapobiec wybuchowi płonącej butli.
Policjanci natomiast zatrzymali 47-letniego szaleńca. Trafił on
na oddział psychiatryczny Szpitala im. Rydygiera". |
|
|
2 listopada |
na ul. Kalwaryjskiej oraz na
ul. Zaborze podpalone zostały salony masażu. W obu akcjach
ratowniczo-gaśniczych uczestniczyły w sumie 4 samochody
gaśnicze. Po ugaszeniu pożaru pod pierwszym z wymienionych
adresów w jednym z pomieszczeń znaleziono martwą kobietę, która
zatruła się gazami powstałymi podczas zdarzenia. Straty
materialne oszacowano łącznie na 35.000 zł. |
|
|
29 grudnia |
w budynku Komendy otwarta
została wystawa. Pisał o tym, Dziennik Polski z 30.12.1998 r. w
notatce "Papież i strażacy": "W gmachu straży pożarnej przy ul.
Westerplatte 19 zaprezentowano wczoraj wystawę fotografii i
znaczków, poświęconą dwudziestoleciu pontyfikatu Jana Pawła II
oraz jubileuszom pożarniczym: 125-leciu powołania Zawodowej
Straży Pożarnej w Krakowie i 40-leciu powstania Koła Związku
Emerytów i Rencistów. Na wystawie pokazane zostały zdjęcia z
pielgrzymek Ojca Świętego do ojczyzny i materiały operacyjne
straży, która zabezpieczała każdą wizytę. Zaprezentowano także
bogaty zbiór filatelistyczny Włodzimierza Kukulskiego, na który
składają się kartki, znaczki i koperty wydawane przy okazji
papieskich pielgrzymek, jak również te związane ze strażą
pożarną. Możemy oglądać także kopię uchwały Rady Miasta,
powołującą do życia Zawodową Straż Pożarną oraz zdjęcia z
początków jej istnienia, przedstawiające wozy konne, sprzęt,
umundurowanie, a także dzień dzisiejszy straży (...)". |
|
|
|
W zdarzeniach, przy których
interweniowali krakowskich strażacy w 1998 r., śmierć poniosło
30 osób, w tym 5 dzieci, a 217 zostało rannych, w tym 20 dzieci.
Rany odniosło również 5 strażaków. |
Rok: |
1992 |
1993
|
1994 |
1995 |
1996
|
1997 |
1998
|
1999
|
2000 |
2001
|
2002
|
2003
|
2004 |
|