czwartek, 2 styczeń 2025 r.
Bip
Bezpieczny Powiat K-ki
Bezpieczny Kraków
   Sprawy OSP
 
 Liczba odwiedzin :

 


Kalendarium: rok 1998


Rok: | 1992 | 1993 | 1994 | 1995 | 1996 | 1997 | 1998 | 1999 | 2000 | 2001 | 2002 | 2003 | 2004 |


3 lutego straż pożarna wezwana została do pożaru na najwyższej kondygnacji budynku przy ul. Grzegórzeckiej. Okoliczności tego zdarzenia opisał Dziennik Polski z 04.02.1998 r. w notatce "Dobytek płonął jak pochodnia": "Oficer dyżurny (...) został zaalarmowany o godz. 6.32. Dzwonili przerażeni sąsiedzi, dusił ich dym, spostrzegli gwałtownie rozprzestrzeniający się ogień. Po przybyciu na miejsce ekipa ratownicza zlokalizowała źródło pożaru. Był nim drewniany strop, który prawdopodobnie zapalił się od niesprawnych urządzeń grzewczych. Ogień błyskawicznie zaczął trawić drewnianą konstrukcję ścian i dachu. Ludzie w porę opuścili płonące mieszkania, tylko jedną starszą kobietę trzeba było ewakuować po drabinie przez okno. Płonąca jak zapałki drewniana konstrukcja w każdej chwili groziła zawaleniem. Akcja była dla strażaków bardzo niebezpieczna także ze względu na wyjątkowo wysoką temperaturę i całkowite zadymienie wnętrz. Pożar udało się ugasić dopiero o godz. 13.56. Zniszczeniu uległo pięć pomieszczeń mieszkalnych wraz z wyposażeniem. Straty oszacowano wstępnie na 70 tys., ale udało się uratować dobytek wartości 600 tys. Żaden z lokatorów nie ucierpiał". W akcji ratowniczo-gaśniczej uczestniczyło 8 samochodów pożarniczych, w tym 4 gaśnicze i 1 drabina mechaniczna.
 
7 lutego podczas 2 pożarów śmierć poniosły 3 osoby, a 5 trafiło do szpitala. Wydarzenia te opisuje Gazeta Krakowska z 09.02.1998 r. w notatce "Zginęli w ogniu": "W sobotę o godzinie 9.36 do Straży Pożarnej w Krakowie zadzwonili policjanci. Byli w niewielkim mieszkaniu (...) przy ulicy Rzeźniczej. Strażacy mieli zmierzyć ilości związków chemicznych w powietrzu, które najprawdopodobniej stały się przyczyną śmierci dwóch osób. Jak ustalono, w mieszkaniu rano wybuchł pożar. Być może spowodowały go tlące się przewody, choć niewykluczone, że przyczyną ognia był niezgaszony papieros. Ogień był na tyle niewielki, że nie odczuli go śpiący w mieszkaniu. Wydobywający się spod drzwi dym poczuli jednak mieszkańcy kamienicy. Stukali do drzwi mieszkania, ale nikt nie otwierał. To nie spodobało się sąsiadom. Zadzwonili więc na pogotowie. Lekarz, który przyjechał na miejsce ugasił pożar garnkiem wody. W mieszkaniu na łóżku, znalazł zwłoki dwóch osób - 37-letniego mężczyzny i 44-letniej kobiety. Najprawdopodobniej otruli się związkami chemicznymi, które wydzielały tlące się meble.

W Rynku Dębnickim zaczęło palić się mieszkanie w kamienicy nr 12. Strażacy otrzymali zgłoszenie o godzinie 17.12. Na miejsce natychmiast wyjechało 7 samochodów i 21 strażaków. Na rogu ulicy zauważyli ok. 30-letnie-go mężczyznę z osmaloną twarzą i nadpalonymi włosami. Błyskawicznie przystąpili do ewakuacji mieszkańców płonącej kamienicy. W mieszkaniu 1a, które przypominało pochodnię znaleźli zwłoki 30-letniej kobiety. Dwóch mężczyzn i dwie kobiety oraz 7-letniego chłopca natychmiast zabrało pogotowie. Wszyscy zatruli się tlenkiem. Przyczyny ognia bada prokurator. Jak twierdzą sąsiedzi, w mieszkaniu odbywało się spotkanie towarzyskie (...). Bezskutecznie policjanci i strażacy poszukiwali mężczyzny z osmaloną twarzą. Najprawdopodobniej uciekł w czasie akcji gaśniczej. Być może był w szoku..."
 
13 lutego na ul. Opolskiej podczas gwałtownego hamowania przewróciła się niemiecka cysterna przewożąca krezol. Relację z miejsca zdarzenia wydrukowała Gazeta Krakowska z 14/15.02.1998 r. w notatce "Groza na Opolskiej": "Na miejsce wypadku pojechały trzy jednostki ratownictwa chemicznego krakowskiej straży pożarnej i kilkudziesięciu strażaków. - Nie stwierdziliśmy wycieku chemikaliów, ale akcja była wyjątkowo trudna. Cysternę trzeba było podnosić bardzo delikatnie i powoli, nie wiedzieliśmy bowiem czy nie doszło do uszkodzeń. Działania ekip ratowniczych musiały być wyważone i idealnie skoordynowane - powiedział kierujący akcją, komendant, starszy brygadier Antoni Nawrot.
(...) Cysterna razem z ładunkiem ważyła 30 ton. Strażacki sprzęt wspomogły trzy dźwigi krakowskiego "Mostostalu", gigantyczny ciężar trzeba było bowiem podnieść i postawić lekko niczym piórko. (...) Samo stawianie ciężarówki na koła odbyło się w niespełna pół godziny. Cała akcja trwała aż 6 godzin. Przez ten czas zamknięta dla ruchu była ul. Opolska. Na miejscu zdarzenia było 15 samochodów strażackich, kilkanaście radiowozów policyjnych, 6 specjalistycznych aut "Mostostalu". Samych strażaków było 48. (...) W ubiegłym roku jednostka ratownictwa chemicznego brała udział w 247 akcjach na terenie województwa, z czego 152 razy neutralizowano zagrożenie w samych Krakowie"
 
22 lutego przy ul. Ceglarskiej powstał pożar w hurtowni rowerów. Na miejsce zdarzenia wyruszyło 7 samochodów pożarniczych, w tym 5 gaśniczych. Podano 4 prądy wody. Podczas akcji ratowniczo-gaśniczej znaleziono zwłoki 50-letniego portiera, który zginął prawdopodobnie na skutek zaczadzenia. Działania zakończono po 6 godzinach. Spłonęło pięć pomieszczeń - magazynowych i sklepowych, oraz strop i część dachu. Straty wyceniono na 150.000 zł.
 
4 maja strażacy świętowali dzień swego patrona - św. Floriana. W kolegiacie pod wezwaniem, tegoż świętego odbyła się msza św. koncelebrowana, w której wzięli udział strażacy zawodowi i ochotnicy. Również na Rynku Głównym miały miejsce strażackie uroczystości. Wydarzeniu temu Dziennik Polski z 05.05.1998 r. poświęcił notatkę pt. "Sikawka w deszczu": "Wczoraj, w dniu św. Floriana, na Rynku Głównym świętowano 125 rocznicę istnienia straży pożarnej w Krakowie. Obchody jubileuszu rozpoczęły się od wysłuchania hejnału z wieży Mariackiej. W strugach deszczu wręczono prezydentowi miasta odpis z protokołu posiedzenia Rady. (...) Leszek Mazan otrzymał tytuł Honorowego Hejnalisty, a Rudolfowi Ruschilowi - najstarszemu żyj±cemu hejnaliście (39 lat pracy) - wręczono kwiaty. Prezydent Krakowa przekazał Ochotniczej Straży Pożarnej Zbydniowice samochód gaśniczy. Na koniec uroczystości samochody strażackie objechały Rynek. Defiladę rozpoczynała wypożyczona z muzeum konna sikawka z 1910 roku".
 
18 maja około godz. 19-ej strażak z Wieży Mariackiej zauważył dym wydobywający się z dachu domu na Rynku Głównym. Poinformował o tym Rejonowe Stanowisko Kierowania, skąd zadysponowano do działań 4 samochody pożarnicze, w tym 2 gaśnicze. Okazało się, że ogień został zaprószony przez ekipę remontową, która tego dnia pokrywała lepikiem dach. Akcja gaśnicza trwała 2 godz. W czasie działań rany został 1 strażak.

około godz. 23-ej wezwano straż do pożaru altany przy ul. Sosnowieckiej. Nie udało się jej jednak uratować i spłonęła doszczętnie. Podczas przegrzebywania pogorzeliska natrafiono na zwłoki 2 mężczyzn. Ustaleniem ich tożsamości oraz okoliczności powstania pożaru zajęła się policja.

 
23 maja na ul. Wielickiej doszło do zderzenia 2 pojazdów. W komentarzu do zdjęcia z tego zdarzenia zamieszczonym w Dzienniku Polskim z 25.05.1998 r. napisano: "Wyjątkowe szczęście miała kobieta, która prowadząc fiata 126 p zderzyła się na ul. Wielickiej z tramwajem linii 13. Doznała tylko drobnych obrażeń, co jak widać po pokiereszowanym aucie graniczy z cudem. Obserwatorzy wypadku twierdzili, że musiała chyba wysiąść przed zderzeniem. To oczywiście nieprawda. By kobietę wyciągnąć ze zmiażdżonego auta strażacy musieli użyć specjalnych nożyc. Policja próbuje dociec, z jakiego powodu na przełączce nagle zajechała drogę tramwajowi".
 
29 maja Dziennik Polski w notatce "Misie jadą na ratunek" poinformował, że "300 misiów ratowników przekazała wczoraj Fundacja EquiLibre krakowskiemu pogotowiu ratunkowemu, policji i straży pożarnej. Zabawki zakupione w ramach akcji "Wszystkie Misie Świata" znajdą się w każdym wozie ratowniczym na terenie województwa i będą wręczane dzieciom poszkodowanym w wypadkach. (...). Doświadczenie uczy, że pluszowy miś lepiej niż wszelkie słowa i gesty może ukoić przestraszone i płaczące dziecko, które było uczestnikiem katastrofy drogowej, ofiarą pożaru czy świadkiem bójki ulicznej. (...) Wczoraj lekarze, strażacy i policjanci otrzymali po 100 kolejnych zabawek".
 
1 czerwca miał miejsce finał konkursu plastycznego dla dzieci szkół podstawowych, który rozpisała Komenda Rejonowa PSP w Krakowie w związku ze 125-leciem istnienia krakowskiej zawodowej straży pożarnej. O wydarzeniu tym napisał Dziennik Polski z 02.06.1998 r.: "Napłynęło ponad 1300 prac z Krakowa i województwa. Wczoraj przed południem na placu koszarowym krakowskiej straży pożarnej przy ul. Westerplette zebrały się dzieci, laureaci konkursu. Przybyła ich równa setka, tyle bowiem prac zostało wyróżnionych przez jury. Przyznano 10 pierwszych nagród, po 20 drugich oraz 50 wyróżnień. Przewodnicząca jury Sylwia Liszka, historyk sztuki podkreśliła wysoki poziom prac, a strażakom życzyła, by spełniły się wizje dzieci dotycz±ce wyposażenia w specjalistyczny sprzęt. Wszystkie nagrodzone i wyróżnione prace wystawione zostały w holu Komendy (...). Dzieci otrzymały dyplomy i nagrody rzeczowe. Pomysłów i mistrzostwa we władaniu kredkami i farbami gratulowali im Komendant Wojewódzki Józef Januś i Komendant Rejonowy Antoni Nawrot".
 
8 czerwca nad Krakowem przeszła ogromna burza. O wydarzeniu tym napisał Dziennik Polski z 09.06.1998 r. w artykule "Burze nad Małopolską": "Jedna osoba ranna, około stu drzew wyrwanych z korzeniami, zalane piwnice, uszkodzone samochody, garaże, trakcja tramwajowa i sieć energetyczna - to skutki wczorajszej burzy. W Krakowie deszcze i wyładowania atmosferyczne najbardziej dały o sobie znać w Krowodrzy, Nowej Hucie i Podgórzu. (...) Po południu przy ul. Beliny Prażmowskiego w Krakowie wichura powaliła topolę, która przygniotła przejeżdżaj±cego tamtędy małego fiata. - Drzewo upadło na stronę pasażera, na szczęście nikt tam nie siedział. Samochód został dosłownie wgnieciony w ziemię. Kierowca ma zmiażdżone nogi i znajduje się w szpitalu - powiedzieli nam strażacy. Wyrwane przez wichurę drzewa uszkodziły samochody i garaże przede wszystkim w Krowodrzy, Podgórzu i Nowej Hucie".
 
14 czerwca jak poinformowała Gazeta Krakowska z 01.07.1998 r. w notatce "Ratowali mosty" "o godzinie 7, w niedzielę 14 czerwca br. policjanci z Komisariatu Wodnego otrzymali zgłoszenie, że z przystani pod stopniem Kościuszko urwały się barki. Płynęły w stronę mostu Dębnickiego. Natychmiast wypłynęły dwie policyjne łodzie by przechwycić dryfujące barki. Ośmiu policjantów nie dawało rady. Wezwali strażaków z sekcji ratownictwa wodnego. Po czterogodzinnej akcji barki udało się zacumować. Mosty były bezpieczne". 30 czerwca w Magistracie prezydent Krakowa Józef Lassota oficjalnie podziękował uczestniczącym w tej akcji policjantom i strażakom. Wyróżnionymi strażakami byli: st.sekc. M. Milicz, sekc. B. Bednarz, st.str. A. Wincencik, st.str. B. Ciastoń.
 
13 października nad ranem powstał pożar mieszkaniu przy ul. Czarnowiejskiej. Zdarzenie to opisała Gazeta Krakowska z 14.10.1998 r. w notatce "Mieszkanie z dymem": "Jeszcze nawet nie świtało, gdy Ewa Trojnacka poczuła swąd. Razem z sąsiadką Fryderyka Bularz wybiegła na podwórko. Dym wydobywał się z poddasza. - I nagle ujrzałam chmurę ognia i dymu. Pobiegłam do mieszkania, by zadzwonić po straż. Potem zjawiły się u mnie te drobinki - bose, umorusane od ognia. Jedno dziecko płakało, drugie trzęsło ze strachu - opowiada pani Freda. Wkrótce do jej mieszkania przybiegli pozostali lokatorzy. Wszyscy byli przerażeni siłą i szybkością rozprzestrzeniania się ognia. Ponad cztery godziny trwało gaszenie pożaru, z ogniem walczyło aż 7 jednostek Straży Pożarnej, czyli 28 strażaków. Ale z mieszkania pozostały zgliszcza". Straty materialne oszacowano na 30.000 zł.
 
14 października w Dzienniku Polskim ukazał się artykuł "Bieg z przeszkodami" w zwi±zku ze zdobyciem przez strażaków z Grupy Ratownictwa Wysokościowego I miejsca w IV Ogólnopolskich Zawodach Ratownictwa Górskiego w Karłowie. Napisano w nim: "Trzeba było przebiec około siedem kilometrów w Górach Stołowych. Nie był to jednak sam bieg, gdyż zawodnicy musieli w jego trakcie m.in.: wspinać się po skałach, podchodzić po linie, przechodzić na rękach po moście linowym zawieszonym między szczytami, wykazać się umiejętnością na kolejce amerykańskiej (zjazd po linie naciągniętej pod pewnym kątem) itp. Krakowscy strażacy okazali się w tym najlepsi w Polsce.
(...) W naszej klasie startowało dwanaście trzyosobowych ekip, nie tylko straży pożarnej, ale także UOP, klubów wysokogórskich, ratownictwa górskiego, Nadwiślańskich Jednostek MSWiA - z całej Polski - mówi kapitan Krzysztof Mendak, dowódca grupy ratownictwa wysokościowego Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie. - Wszystkie konkurencje odbywały się w jednym ciągu. Decydowało ich wykonanie i czas, w którym pokonało się wyznaczony dystans. My pokonaliśmy go w 47 minut i 20 sekund, ostatnia ekipa przybiegła po 104 minutach - co pokazuje różnicę. Po tym biegu, po chwili przerwy, mieliśmy zadanie z ratownictwa medycznego. Za złe wykonanie polecenia odejmowane były minuty; nam nic nie odjęto, a mieliśmy "zadany uraz" w postaci otwartego pęknięcia podstawy czaszki. Rannego trzeba było opatrzyć i przygotować do transportu - co bacznie obserwowała komisja lekarzy. W naszej ekipie, oprócz mnie, był także młodszy kapitan Jacek Nowosielski oraz młodszy ogniomistrz Stanisław Jastrzębski. W nagrodę - za zajęcie pierwszego miejsca w skali kraju - otrzymaliśmy puchar oraz drobne, praktyczne rzeczy.
Krakowska grupa ratownictwa wysokościowego straży pożarnej (jej bazą jest Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 3 przy ul. Zarzecze) liczy 21 osób, które pełnią m.in. dyżury w ramach akcji prowadzonych z użyciem śmigłowca. Od początku roku: członkowie grupy brali udział w około 50 interwencjach specjalistycznych.
 
30 października nad Krakowem przeszła wichura. Pisał o tym Dziennik Polski z 31.10-01.11.1998 r. w artykule "Walka z wiatrem": "Wichura (prędkość wiatru dochodziła momentami do 90 kilometrów na godzinę), która rozszalała się wczoraj wieczorem nad Krakowem - zdezorganizowała komunikację tramwajową. Na ul. Karmelickiej, ok. godz. 18.30, na sieć trakcyjną upadło drzewo - zrywając ją na długości około 100 metrów i odcinając w ten sposób od tramwaju sporą część zachodniego Krakowa. (...) Złamane konary zniszczyły także sieć (złamany pantograf) na ul. Piłsudskiego (...). Konar spadł również na sieć w rejonie pętli Katowickiej (...). MPK musiało wstrzymać także ruch tramwajowy, na około 20 minut, w rejonie skrzyżowania koło Dworca Głównego, gdyż strażacy ściągali, zagrażające przechodniom, fragmenty dachu z narożnej kamienicy. Straż pożarna, w ciągu kilku godzin odebrała dziesiątki zgłoszeń od mieszkańców - w sprawie powalonych drzew, odpadających tynków i fruwającej blachy z dachów. Na ul. Gdyńskiej drzewo spadło na dom jednorodzinny, na ul. Biskupiej z dachu spadła blacha, na ul. Basztowej drzewo niebezpiecznie pochyliło się nad chodnikiem, upadło natomiast na alei Mickiewicza i ul. Bożego Ciała. W rejonie ronda Polsadu na jezdni wylądowała natomiast uliczna lampa".
 
1 listopada straż pożarną wezwano do wsparcia działań policji. Pisała o tym Gazeta Krakowska z 03.11.1998 r. w notatce "Groził wybuchem": "Mieszkańcy piętrowego budynku przy ulicy Kocmyrzowskiej przeżyli w niedzielę chwile grozy. Kiedy, około godziny 19, spostrzegli, że spod drzwi mieszkania na parterze ulatnia się gaz, zaczęli dobijać się do sąsiada. Ten jednak zabarykadował się wewnątrz i zagroził, że wszystkich wysadzi w powietrze. Kilka minut później przed budynkiem pojawiły się policyjne samochody oraz wozy strażackie. Lokator jednak wciąż uparcie odmawiał otwarcia drzwi. Gdy strażacy próbowali wejść przez okno, okazało się, że zostało ono zabite deskami. W trakcie ich wyważania desperat odkręcił zawór butli gazowej, rzucił na niego zapaloną zapałkę i... natychmiast schował się we wnęce mieszkania. Na szczęście, strażakom udało się zapobiec wybuchowi płonącej butli. Policjanci natomiast zatrzymali 47-letniego szaleńca. Trafił on na oddział psychiatryczny Szpitala im. Rydygiera".
 
2 listopada na ul. Kalwaryjskiej oraz na ul. Zaborze podpalone zostały salony masażu. W obu akcjach ratowniczo-gaśniczych uczestniczyły w sumie 4 samochody gaśnicze. Po ugaszeniu pożaru pod pierwszym z wymienionych adresów w jednym z pomieszczeń znaleziono martwą kobietę, która zatruła się gazami powstałymi podczas zdarzenia. Straty materialne oszacowano łącznie na 35.000 zł.
 
29 grudnia w budynku Komendy otwarta została wystawa. Pisał o tym, Dziennik Polski z 30.12.1998 r. w notatce "Papież i strażacy": "W gmachu straży pożarnej przy ul. Westerplatte 19 zaprezentowano wczoraj wystawę fotografii i znaczków, poświęconą dwudziestoleciu pontyfikatu Jana Pawła II oraz jubileuszom pożarniczym: 125-leciu powołania Zawodowej Straży Pożarnej w Krakowie i 40-leciu powstania Koła Związku Emerytów i Rencistów. Na wystawie pokazane zostały zdjęcia z pielgrzymek Ojca Świętego do ojczyzny i materiały operacyjne straży, która zabezpieczała każdą wizytę. Zaprezentowano także bogaty zbiór filatelistyczny Włodzimierza Kukulskiego, na który składają się kartki, znaczki i koperty wydawane przy okazji papieskich pielgrzymek, jak również te związane ze strażą pożarną. Możemy oglądać także kopię uchwały Rady Miasta, powołującą do życia Zawodową Straż Pożarną oraz zdjęcia z początków jej istnienia, przedstawiające wozy konne, sprzęt, umundurowanie, a także dzień dzisiejszy straży (...)".
 
  W zdarzeniach, przy których interweniowali krakowskich strażacy w 1998 r., śmierć poniosło 30 osób, w tym 5 dzieci, a 217 zostało rannych, w tym 20 dzieci. Rany odniosło również 5 strażaków.

Rok: | 1992 | 1993 | 1994 | 1995 | 1996 | 1997 | 1998 | 1999 | 2000 | 2001 | 2002 | 2003 | 2004 |


 

 (c) Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie
 Administracja